sobota, 13 grudnia 2008

Krótka odskocznia

Wczoraj wyrwałem się z tego Krakowa (Korkowa) do Zakopca. Dziś rano poszedłem się przejść Doliną Małej Łąki przez Wielką Polanę Małołącką, potem na Przysłop Miętusi i z powrotem do Doliny. Taki krótki spacerek.

Potrzebowałem tych kilku godzin w ciszy i samotności. Piękny czas: odpoczynek, a co najważniejsze rozmowa z Bogiem. Żadnego huku aut, syren, żadnego smogu. Tylko przyroda i ja - dzieła Boże. W oddali widać było szczyty: Czerwone Wierchy, kawałek Giewontu. Byłem tam w sierpniu z przyjaciółmi z Warszawy. Dziś samotnie i tylko z dołu patrzyłem na zaśnieżone szczyty. Trzeba będzie tam jeszcze wrócić. Jak Bóg da.
Jak na razie trzeba było wrócić tutaj - do tego miasta. Bez szemrania tylko! Do roboty.











2 komentarze:

  1. no jasne, że do robotyyy!:);p
    aa no trza nieraz pobyć tylko z Bogiem:)Przyznam, że nie raz mi tego brakk...:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Zdjęcie z butami - ten sam motyw co u mnie, tylko z maja.

    "góry mnie wołają!"

    ...zresztą północ też.

    OdpowiedzUsuń

zostaw ślad...