Zrobiło się wokół Bożonarodzeniowo. Przynajmniej zewnętrznie. W sklepie słyszę kolędy, wystrój również jest jednoznaczny (choć w tym wszystkim jakoś brakuje Jezusa. Czasem wydaje mi się, że ON jest traktowany w te święta jako "przeżytek", jako "niepotrzebna komplikacja"). Ludzi coraz więcej na zakupach. Klimat. Może i staniemy się dla siebie bardziej przyjaźni. Może przepuszczę kogoś w drzwiach, może uśmiechnę się na to, że ktoś wepchnie mi się w kolejkę - w końcu święta mają swoje prawa, przecież jeśli zwierzęta w wigilię gadają ludzkim głosem, to może i w nas tego człowieczeństwa przybędzie.
Czy znajdą miejsce?
Od kilku lat chodzi mi po głowie zrobienie jasełek "odsłodzonych". Chyba przywykliśmy do tego sielankowego klimatu świąt Bożego Narodzenia. Stary Józef, Maryja w pięknej szacie piastująca Dzieciątko, pasterze, wyglądający jak niewinni chłopcy. Do tego nasze lokalne aktualizacje: o Polsce, polityce, kryzysie, itd.
A jak było naprawdę? Niewiele wiemy. Widzę jednak, że w historii Maryi Dziewicy od samego początku rozgrywa się jakaś dramaturgia. Od powiedzenia przez Nią "Fiat" Jej życie przyspieszyło. Nie wiedziała, w którą stronę to się potoczy - miała tylko jedną gwarancję: słowo Boga, obietnicę. Można powiedzieć, że Maryja podpisała się pod czystą kartą swojego życia. A zapisywać ją miał sam Bóg. I od samego początku jest pod górkę, wiatr w oczy - zero sielanki, królewskiego życia - od samego początku wyłania się cień krzyża, miecz boleści.
Czwarta niedziela adwentu - ewangelia o Józefie i jego perypetiach. Tutaj nie ma sielanki, żadnego tralalala, tutaj rozgrywa się dramat na głębinach jego serca: Chce oddalić swą Oblubienicę, która była brzemienna - już podjął tę decyzję. Dlaczego? Nie wiemy. Czy nie czuł się godny? Czy dopuścił myśl o zdradzie (sic!)? Nic słowo o tym nie mówi. Mówi tylko, że chciał Ją uchronić przed zniesławieniem, dlatego postanawia oddalić - rozstać się. Stawiam się w miejscu Józefa. Jak musiała wyglądać noc poprzedzająca to oddalenie Maryi (mieszkali oddzielnie, a czas między zaślubinami a zamieszkaniem mógł trwać nawet do 11 miesięcy). Czy płakał, czy posiwiał? Czy był kuszony przez diabła, który przyszedł pod postacią lęku i interpretował mu fakty po diabelsku: "zobacz, co cię czeka, to dziecko nie jest twoje, jak będziesz postrzegany w Nazarecie? Tobie się należy inne życie, itd...".
I Bóg posyła anioła, aby dodał Józefowi odwagi: "Z Ducha Świętego jest To, co się pocznie, nie lękaj się wziąć do siebie Maryi, twej małżonki". Anioł mówi o lęku. Bo tym, czym nas nieustannie zatruwa diabeł, to lęk, strach. Józef prowadził swoją wewnętrzną walkę, miał swoją osobistą relację z Bogiem. Jest takie mądrościowe opowiadanie o tej scenie. Kiedy Józef został wprowadzony przez anioła w Boży plan, kiedy został uspokojony, pyta się Maryi: dlaczego mi o tym nie powiedziałaś? Dlaczego musiałem przez to wszystko przechodzić? A Maryja odpowiada: Cóż mnie do Ciebie i Boga? To relacja między Tobą a Bogiem, nie mogłam w to wkraczać.
I potem spis ludności w Betlejem. Około 150 km z Nazaretu. Brzemienna Maryja i Józef. Czas rozwiązania, brak miejsca w gospodzie, żłób. Czy to sielanka? Fajnie tak się nam śpiewa "lulajże Jezuniu" delektując się pysznymi pierogami i popijając gorącym barszczem.
Ofiarowanie Jezusa w świątyni: Symeon wyznaje wiarę w Zbawiciela i mówi o mieczu boleści. Potem rzeź niewiniątek. Ucieczka do Egiptu. Wciąż mają pod górkę, właściwie wspinają się na górę - na kalwarię. A to przecież pierwsze dni czy tygodnie. To dopiero początek.
Święty Józef też bywa przedstawiany jako stary i milczący. A przecież to podpora Maryi i małego Jezusa. To mężczyzna, który chroni swoją rodzinę.
Chcę być wdzięczny za Józefa i Maryję. Dwoje małżonków, którzy uczynili w sobie przestrzeń dla Boga, pozwolili się prowadzić. Każde z nich najpierw oddzielnie, przez osobistą historię jaką Bóg z nimi prowadził. Ale potem już razem, jako małżonkowie, którzy przyjęli Dziecinę, Jezusa Chrystusa, naszego Zbawiciela. I ostatecznie dziś królują wraz ze swoim Synem. Maryja wstawia się za nami i pomaga wierzyć wbrew nadziei.
Trzeba się w te ostatnie dni wyciszyć, zadumać. A potem zbliżyć się do szopki i być wdzięcznym. Nie infantylnym, banalnym, ale starać się wniknąć w miłość, jaka stamtąd bije. To nie była sielanka. To była walka o zbawienie świata.
Kilka szczegółów na ikonie Kiko Arguello przedstawiającej Boże Narodzenie:
1. Jezus w żłóbku w kształcie trumny - to zapowiedź krzyża.
2. Maryja zamyślona - jest przed Jezusem, gdyż to przez Nią narodził się Zbawiciel.
3. Starzec z laską to diabeł, który interpretuje Józefowi historię po swojemu, zwodzi go na pokuszenie.
Józef to nie tylko świetny patron dla ludzi w ogóle - milczący, ale działający; z boku jakby, ale aktywny - ale także wyzwanie dla ojców :)
OdpowiedzUsuń