wtorek, 11 sierpnia 2020

Obyczaj

Nie tak dawno, skomentowałem pewien post na fb. Temat dotyczył zmian jakie zachodzą w sferze obyczajów - między innymi tego, czego w tych dniach jesteśmy świadkami. Czy jest jeszcze szansa, że powróci obyczaj, kanon? 

Mimo wszystko nadal wierzę, że musi nastąpić wyhamowanie tego zabójczego (i samobójczego zarazem) pędu w którym bierze udział tzw. współczesny człowiek. Liczyłem trochę na tę pandemię, że ona "wyzeruje" naleciałości nagromadzone przez ostatnie dziesięciolecia, które wykoślawiły życie społeczne, polityczne, kulturalne. Jednak, jak na razie, nie widać na to perspektyw. Co się musi stać? Oby nie wojna. A może po prostu człowiek w pewnym momencie już nie będzie w stanie iść  na przekór sobie, może po prostu się zmęczy, może oceni, że świat budowany na kontestacji fundamentów staje się niemożliwy, aby w nim żyć? To jest właśnie jeden z ważniejszych dzisiaj argumentów za wiarygodnością chrześcijaństwa, który ma szansę dotrzeć do ludzi uczciwie, bez uprzedzeń, poszukujących prawdy: zobacz, ludzie, rodziny, społeczności, porządki polityczne - gdy są budowane na tym, co nazywamy dekalogiem czy też prawem naturalnym - to tam żyje się jakoś lepiej, bezpieczniej, godniej. A tam, gdzie się od tego odchodzi, stopniowo zaczynają ton nadawać rozmaite "izmy", najczęściej na krótką metę i ze szkodą dla człowieka.

Oczami wyobraźni widzę jakiegoś zapalonego propagatora "izmów" który, dotarłszy do granic absurdu, zdejmuje swoje "izmowe" odznaki i ubrania i puka do drzwi swojej babci - symbolu świata, który kontestował - mówiąc: daj mi jeść. 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

zostaw ślad...