środa, 30 grudnia 2009

Auschwitz-Birkenau

Dziś byłem w tym miejscu. Już drugi raz w życiu. Najpierw Birkenau: brama śmierci i te tory, którymi wjeżdżały wagony z Nimi: z Ludźmi, Braćmi i Siostrami. Takimi jak my - mieli swoje marzenia, plany, zakochania... Za bramą zatrzymywał się ten pojazd śmierci. Była selekcja: zdrowi i chorzy; na życie i na śmierć. Selekcja! Co to za słowo; może w ogóle używać słów "rozeznanie" albo "personalizm" - skoro tak bardzo osobiście patrzono na indywidualne predyspozycje każdego Więźnia... I ci, którym się nie udało, bo byli chorzy, słabi, kulawi - po prostu nie rokowali nadziei na wzrost produkcji - od razu byli prowadzeni niby do łaźni, dezynfekcji; tylko, że już stamtąd nie wracali.
Może zbyt odważne porównanie. Ale czy w znacznie mniejszym stopniu nie dokonuje się dziś również jakaś "selekcja". Czy nie powiela się pewien demoniczny mechanizm? Tak często jesteś traktowany "w zależności od...": wieku, płci, urody, konta, znaczenia, władzy... W galeriach handlowych też dostaniesz pracę po selekcji. Nie licz na nią, jeśli metryka sprzed wczoraj, albo ...
Można się pytać: gdzie był Bóg? Ale można też zapytać: gdzie był człowiek? Jeśli usuwa się Boga, to o dobru i złu zaczyna decydować człowiek (który nie jest aniołem, lecz grzesznikiem) - a to wcześniej czy później prowadzi do zezwierzęcenia. Wystarczy nam już w historii Europy i Świata tych doświadczeń. Pomni właśnie na tę historię, której nieznajomość grozi jej powtórzeniem, trzeba utrzymywać należne Bogu miejsce w życiu człowieka i społeczeństwa.
Potem był KL Auschwitz. Muzeum, tłumy młodych ludzi. Dziwiłem się trochę mentalności, której nie rozumiem i nie chcę zrozumieć. Jak bowiem można pogodzić namacalne wręcz dotykanie tragedii śmierci ludzi, których liczby nie liczy się w tysiącach lecz w milionach z bezmyślnym żuciem gumy? Tutaj dziecięce buty, setki a może tysiące, grzebyki, zabawki, cele śmierci, ściana straceń, szubienica - a towarzycho niczego sobie: miele te gumy...
Była też grupa młodzieży żydowskiej. Odprawiali modlitwy, śpiewając piękne pieśni żałobne.
Dużo myśli w głowie, pytań. Czy my - ludzie - zmądrzeliśmy choć trochę? Mamy przed oczami świadectwa, co znaczy fałszywa ideologia rodząca pożądanie władzy na świecie; rodząca nienawiść i segregację bliźnich. Sprawdzianem jednak nie jest światowa wojna, lecz codzienność: ja i bliźni! Nigdy więcej wojny? Kochaj Boga i bliźniego.

4 komentarze:

  1. Gdzie był czlolwiek? Człowiek był bezbronny wobec takiego okrucioeństwa, bezbronny i zostawiony sam sobie.

    OdpowiedzUsuń
  2. A według mnie człowiek dał się zastraszyć. Strach bywa paraliżującym uczuciem, jednak nie jest nie do pokonania. Czasem będąc komuś oparciem zyskujemy oparcie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Bóg miał wobec nas wspaniały plan - miłosierdzia do bliźniego. Miłości braterskiej, czystej do sąsiada, do nauczyciela, szefa w pracy, do żebraka... Tylko, że nie każdy chce tej miłości a co najgorsze, nie wykazuje się nią... Bez niej wychodzą przerysowane ideologie faszyzmu, które jakąś swoją kolebkę miały w filozofii Nietzsche'go...
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  4. Hmm, ja myślę, że pytanie "gdzie był Bóg" jest poniekąd naturalną, pierwszą reakcją człowieka na cierpienie... ale przecież człowiek ma wolną wolę, i Bóg nie narzuci mu "czyń dobrze", bo to byłoby jakieś ograniczenie?
    Zresztą, faktycznie, selekcja była zawsze, lecz zmieniała się jej forma. Dziś praktycznie wszędzie doświadcza się tej selekcji

    OdpowiedzUsuń

zostaw ślad...