wtorek, 11 października 2011

Powyborczo-eklezjalnie

Mam mieszane uczucia. Toczy się we mnie walka pomiędzy dwiema wizjami: Boże, a może da się jakoś je pogodzić? 

Z jednej strony nieźle jestem wkurzony z powodu wyników wyborów w Polsce (również głosowałem, w ambasadzie). Może nie tyle dziwi mnie wynik PO, ile bardziej fakt, że co czwarty młody Polak poparł antyklerykała. Co czwarty młody Polak, którego - raczej - ewangelizowaliśmy (my - Kościół), daliśmy sakramenty, uczyliśmy religii. Takie są fakty. Powraca poważne pytanie dotyczące inicjacji chrześcijańskiej: na jakiej podstawie chrzcimy, jakie mamy "narzędzia" rozeznawania motywów, odróżniania religijności od wiary, zwyczaju od przekonania, gdy dopuszczamy do bierzmowania, gdy akceptujemy błogosławienie związków małżeńskich. Jeśli nam, kapłanom, po tylu latach formacji, zdarzają się upadki i dokonują się odejścia - to co dopiero z wiernymi świeckimi, którzy nie mają szans przejsć tej podstawowej foramcji we własnych rodzinach i parafiach.
Te wybory, to też zimny prysznic dla nas - ludzi Kościoła. Przejrzyj, zbudź się ze snu iluzji, nie uspokajaj się, że w innych krajach jest gorzej... Co, jako Kościół, robimy, aby ochrzczeni stawali się rzeczywistymi świadkami Zmartwychwstałego?

Z drugiej strony wiem, że "uczeń nie jest nad Mistrza" i że oznaką wiarygodności Kościoła były, są i będą PRZEŚLADOWANIA. W pewnym sensie to musi się stać! Nasz Zbawiciel, nie złorzeczył, gdy Mu urągano i  - jak kryminalistę - przybijano Go do krzyża. Nie złorzeczył, lecz modlił się za tych, którzy - z różnych powodów - byli wtedy zaślepieni. Jestem przekonany, że o wiele bardziej powinniśmy przyjmować postawę Chrystusa, sługi Boga, aniżeli iść na konfrontację z tym światem, używając jego metod. Powie ktoś, że prawdy trzeba bronić. Prawda obroni się sama. Tak, jak Jezus, wisząc na krzyżu, nie mówił: "Panowie, dajcie spokój, jesteście w błędzie, to nie tak, jak myślicie...", bo wierzył, że Jego opoką jest Ojciec i do Niego należy ostatnie zdanie i nie został zawstydzony zmartwychwstając dnia trzeciego; tak też my - chrześcijanie - upatrujmy naszego usprawieliwienia w Ojcu, w Jego Opatrzności, a nie w trybunałach ziemskich. 

Jest też pokusa stopienia się ze światem Być po trochu tu i tam. Otóż, wg mnie, to coraz trudniejsze. Coraz więcej jest przestrzeni, na których chrześcijanin mówi - to nie dla mnie. Owszem, za cenę utraty znajomości, czasem pracy... Akurat tutaj w Rzymie przeżywamy pewną sytuację. Otóż w jednym ze szpitali pracowało kilka sióstr zakonnych. Pracowały na podstawie kontraktu, w którym między innymi było zastrzeżone, że szpital respektuje nauczanie Kościoła w kwestiach etycznych. Kilka miesięcy temu kierownictwo szpitala zapowiedziało, że zmienia zapis i wprowadza metodę in-vitro. Siostry już dziś tam nie pracują. Podjęły decyzję, że odchodzą. Na pewno był żal i smutek, ale też nadzieja, że wierność Chrystusowi nie pozostanie zapomniana. 

Bo o to się rozgrywa walka: skąd płynie moje życie? Kto zabezpiecza mój los? Pieniądze? Szef? W kim pokładam nadzieję? No własnie, w kim - w czym? Weryfikuje to moja - nasza - codzienność. 

Dobranoc Państwu.

1 komentarz:

  1. Zacny wpis. Boli mnie, że taki odsetek moich rodaków poparł antyklerykałów, przestępców, morderców, komuchów et cetera... A z drugiej strony - nie tracę nadziei... Bóg przenika wszystko.

    PS Czytałem "Chatę" (już jakiś czas temu). Niezłe, ryczałem parę razy i pewnie też czegoś się nauczyłem.

    OdpowiedzUsuń

zostaw ślad...