Po obrzędach wstępnych następuje liturgia Słowa., kiedy to Bóg mówi do swojego ludu. Kościół naucza, że podczas liturgii zgromadzony lud karmiony jest z dwóch stołów: ze stołu Słowa Bożego i ze stołu Eucharystii. Oczywiście – obecność Chrystusa pod postaciami chleba i wina jest najdoskonalszą obecnością; nie znaczy to jednak, że obecnością jedyną. Odnosi się wrażenie, że jako katolicy, skoncentrowani jesteśmy na eucharystycznej obecności Chrystusa pośród nas – co jest jak najbardziej prawdą – a niezbyt dowartościowujemy obecność Boga pod postacią Słowa. Właśnie od karmienia się słowem Bożym przechodzimy do karmienia się darami z drugiego stołu – Ciałem i Krwią Chrystusa.
W Ogólnym wprowadzeniu do Mszału Rzymskiego możemy przeczytać następujące słowa: „Główną część liturgii słowa stanowią czytania wzięte z Pisma Świętego oraz wykonywane między nimi śpiewy; homilia zaś, wyznanie wiary i modlitwa powszechna, czyli modlitwa wiernych, są rozwinięciem i zakończeniem liturgii słowa. W czytaniach bowiem, które homilia wyjaśnia, Bóg przemawia do swojego ludu, ujawnia misterium odkupienia i zbawienia oraz dostarcza wiernym duchowego pokarmu; sam Chrystus przez swoje słowo jest obecny pośród wiernych. Lud przyswaja sobie to Boże słowo w milczeniu i przez śpiewy oraz przyłącza się do niego przez wyznanie wiary; nakarmiony tym słowem zanosi modlitwę powszechną, czyli modlitwę wiernych, w potrzebach całego Kościoła i za zbawienie całego świata” (OWMR 55). Widzimy więc, że liturgia słowa odznacza się jakąś konkretną dynamiką; jeden element następuje po drugim – wszystko w należytym porządku. Znamienne jest również to, że w istotną rolę odgrywają tutaj wierni. Nie są tylko biernymi widzami, lecz zostają zaproszeni do współtworzenia liturgii poprzez proklamację słowa, śpiew psalmu, przedstawienie intencji modlitwy powszechnej, aklamacje, odpowiedzi, itd.
Aby jednak wszystko to, o czym mówią przepisy mogło wejść życie, aby ideały stały się realne konieczne jest przyjęcie postawy zupełnego wyciszenia, skupienia i zasłuchania. I w tym tak naprawdę tkwi nasz problem. Z obserwacji wynika, że liturgia słowa bywa przeżywana przez nas w sposób niepełny. Trudno się skoncentrować i słuchać czytań. Brakuje nam postawy wiary: co w tym słowie mówi do mnie i o mnie Bóg?
Pismo Święte czytane podczas liturgii jest słowem Bożym danym temu konkretnemu zgromadzeniu, a w nim – konkretnym osobom. Czy ja wierzę, że gdy jest czytana lekcja lub ewangelia; gdy jest śpiewany psalm – to Bóg mówi do mojego serca? Gdzie szukam odpowiedzi na ważne pytania w moim życiu? Przecież Słowo Boże jest głównym „nośnikiem” woli Bożej. Bóg, który powołał nas do życia nie zostawia nas samym sobie lecz pragnie z nami być. Dlatego też poprzez swoje słowo nieustannie komunikuje nam swoją miłość i troskę o każdego z nas.
Ważne są również warunki zewnętrzne: wygoda – aby nie odwracać swojej uwagi od słuchania, cisza, brak pośpiechu. Mamy prawo w spokoju wysłuchać czytań. Dlatego niedopuszczalne jest jakieś przeszkadzanie w słuchaniu, chodzenie po kościele, zwracanie na siebie uwagi. Przez takie zachowanie człowiek, który przyszedł aby usłyszeć ważne słowo na swoje życie może zostać przez kogoś rozproszony i nigdy nie usłyszeć np. że Bóg go kocha. Odrębną rzeczą jest dobieranie osób do proklamowania Bożego słowa. Ranga tej funkcji wymaga, aby słowo Boże odczytywała osoba do tego przygotowana; musi być słyszana i zrozumiana.
Widzimy więc, że szereg okoliczności ma wpływ na to czy i jak dociera do mnie Boże Słowo. Na pewno wiele zależy ode mnie – czy ustawię się wobec Boga we właściwej perspektywie, czy pozwolę sobie powiedzieć, wytknąć błąd, wezwać do nawrócenia? Bóg czeka u progu serca, abyśmy pozwolili się Jemu poprowadzić. Niech naszymi staną się słowa młodego Samuela: „Mów, Panie, bo sługa Twój słucha”.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
zostaw ślad...