Monachium.
Wyjrzałem przez okno.
Naprzeciwko w budynku dwóch czarnoskórych myje szyby u starszego człowieka. Na ulicy zatrzymała się śmieciarka, jakiś Arab ubrany w uniform pchał kubły ze śmieciami. A przy wyjściu z budynku szpitala młody Hindus-taksówkarz wyjmował walizki z bagażnika jakimś niemieckim emerytom.
W związku z tym kłębią się myśli.
Widać, że tzw. "gorsze" prace wykonują tutaj imigranci. Dlaczego? Niemiec nie będzie mył szyb innym ludziom? Niemiec nie będzie wywoził śmieci, czyścił metra? Czy to cena, jaką muszą płacić przyjezdni za życie w lepszym świecie? My, Polacy, również tutaj podobnie funkcjonujemy. Ale i w Polsce widać taki mechanizm. My z kolei z wyższością patrzymy na wschód. Niejednokrotnie w Warszawie słyszałem takie słowa: zatrudnimy sobie do domu Ukrainkę - do opieki, do sprzątania, itd.
A tymczasem, co siedzi w sercu murzyna czyszczącego szyby, czy araba pchającego kibel? Co myśli naprawdę o tym lepszym świecie?
Może myśli sobie tak: "Ehh, niemiaszki, spokojnie. Dzisiaj my wam sprzątamy kible, uśmiechamy się, rączo pracujemy, upiększamy wam wasz niemiecki uporządkowany świat. Ale jutro? Role się odwrócą. Jesteście tacy dobrzy w piłkę, a strzeliliście sobie samobója, strzeliliście sobie w stopę: rodzina i dzieci. Bez tego odwiecznego porządku żaden inny się nie ostoi. Musi być przekazywanie życia. Także - spokojnie. Przeczekamy was. Już widzicie, że jesteśmy wam potrzebni, nie poradzicie już sobie bez nas - taniej siły. Za kilka czy też kilkadziesiąt lat to ja będę pana zatrudniał, panie Hans....".
Może tak sobie myśli, może nie. Tak czy inaczej jest to pewien rechot historii, a i może Boża sprawiedliwość. W kraju, w którym walczono o tzw. czystość rasową, w kraju, w którym poniżano Arabów, Żydów, Cyganów, Polaków i wielu innych; dzieci tego Narodu mordowały - zaślepione zbrodniczą ideologią - miliony ludzi. I tutaj właśnie tak namacalnie widać mnogość ras i języków.
Może właśnie w tej chwili, w szpitalu naprzeciwko, jakiś dziadek ss-mann prosi czarnoskórą pielęgniarkę o zmianę pampersa.
P.S.
Polecam książkę: Jean Raspail, "Obóz Świętych".
Kim Ty jesteś człowieku? Wrażliwy na świat i jego biedy, a tak nierozważny w działaniu...
OdpowiedzUsuńJestem jaki jestem. Czasem wrażliwy na świat, czasem nierozważny w działaniu, często nawet naiwny i łatwowierny.
OdpowiedzUsuńJeśli dostrzegasz, Szanowny Anonimowy, coś, na co powinienem zwrócić uwagę, aby się nawrócić, to proszę o osobisty kontakt na maila. Dziękuję.
To wyżej zadane pytanie, to nie zarzut, lecz zastanowienie. W Twoich słowach czuć głębię, ale też mocno słychać cierpienie. Jeśli znajdę dziś chwilkę samotności i czasu, to napiszę maila. Pozdrawiam i życzę odwagi w pokonywaniu tego, co niezrozumiałe i trudne.
OdpowiedzUsuńSzczególnie to ostatnie, dość obrazowe zdanie daje do myślenia.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że tyle nowych postów się u Ojca znów pojawia.
Pozdrawiam serdecznie!
Nie wiem. Mnie w ogóle takie myślenie o ludziach jakoś boli. Że Arab, że murzyn, że Ukrainiec? To nigdy nie jest moim pierwszym określeniem gdy kogoś widzę. Mężczyzna, kobieta, młody, starszy, smutny, uśmiechnięty - to zauważam. No tak, kolor skóry też, pewnie. Tak samo jak kolor włosów i oczu.
OdpowiedzUsuńMieszkam w Polsce i właśnie myślę o zatrudnieniu pani do sprzątania. Pani. Pewnie dam ogłoszenie, może zgłosi się jakaś miła kobieta. Jeśli będzie Ukrainką, to może się nowego języka nauczę? :)