Na czym polega piekło? Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego na to pytanie odpowiada w 212 punkcie:
Piekło oznacza wieczne potępienie tych, którzy umierają dobrowolnie w stanie grzechu śmiertelnego. Zasadnicza kara piekła polega na wiecznym oddzieleniu od Boga; wyłącznie w Bogu człowiek może osiągnąć życie i szczęście, dla których został stworzony i których pragnie. Chrystus wyraża tę rzeczywistość słowami: 'Idźcie precz ode Mnie, przeklęci, w ogień wieczny' (Mt 25,41).
Wieczność polegająca na oddzieleniu od Boga. Żyjąc z dnia na dzień raczej nie myślimy o piekle, o wiecznym potępieniu. Wykonując poszczególne czyny zasadniczo nie myśli się o tym, że za te czyny trzeba będzie kiedyś odpowiedzieć - przed Trybunałem Boga.
Chciałbym jednak w tym miejscu zatrzymać się nad doświadczeniem piekła już tutaj - na ziemi. Jakby tak spróbować pomyśleć w jakich momentach człowiek doświadcza na ziemi piekła.
Na pewno piekłem na ziemi są wszystkie wojny, konflikty, każdy przejaw nienawiści, rozdzielenia. Diabeł, to ten, który jest wiecznie osamotniony, kłamie, jest oszczercą, tym, który rozdziela, rzuca kłody pod nogi. W tym sensie zawsze, ilekroć w naszym życiu dochodzi do głosu podział - rozdzielenie, wrogość, nienawiść, zemsta, przemoc - doświadczamy piekła na ziemi lub też sami stajemy się jego twórcami. Ilekroć ktoś przez nasze zło wylewa łzy - tworzymy piekło.
Jeśli piekło w wieczności będzie oddzieleniem od Boga, jakimś okrutnym osamotnieniem, to czyż tutaj na ziemi nie doświadczają już przedsmaku piekła ci, którzy są osamotnieni? Człowiek potrzebuje relacji. Aby móc właściwie funkcjonować, to na każdym etapie jego życia potrzebny jest bliźni. Człowiek potrzebuje usłyszeć, że jest kochany, potrzebny - że nie jest tylko trybikiem w maszynie utylitarystycznego społeczeństwa.
Każdego dnia mijamy dziesiątki, setki osób. Każdego dnia spotykamy się z naszymi bliźnimi. Co o nich wiemy? Kim są w naszych oczach? Czy są braćmi i siostrami, czy może jedynie kolejnymi "etapami" na drodze naszej samorealizacji. Przypomina mi się tutaj dramat Zbigniewa Herberta pt. "Drugi pokój". Akcja rozgrywa się w mieszkaniu, w którym mieszkają wspólnie sublokatorzy: małżeństwo oraz starsza kobieta, która przyjęła małżonków w zamian za opiekę. Owa para zajęta jest przede wszystkim nasłuchiwaniem przez ścianę, czy ta kobieta, określana -przez autora mianem "TO" - jeszcze żyje, czy jeszcze daje oznaki życia, ponieważ oni z niecierpliwością czekają dnia, kiedy będą mogli przejąć pokój dla siebie.
Chrześcijanie nigdy nie powinni być samotni. Jedną z weryfikacji dojrzałości mojego chrześcijaństwa jest to, czy interesuję się moim bliźnim, tym konkretnym, żyjącym obok - choćby przez ścianę. Piekłem może więc być to osamotnienie. Życie dla siebie, wśród czterech ścian.
A księża? Zastanawia się ktoś jak ciężko może być księdzu? Zwłaszcza kiedy jest sam, na przykład na wsi. Odprawi mszę, ludzie pójdą do swoich domów, a on? On wraca do pustej plebani, czasem nawet bez obiadu. Kapłan nie powinien być osamotniony. Powinien być otoczony miłością swoich parafian. Nie mam na myśli tutaj jakichś płaskich relacji. Mam na myśli miłość owczarni do pasterza. Piekłem dla księdza może być osamotnienie. Liturgia, jaką wspólnie sprawujemy powinna mieć swoją kontynuację w życiu. Tak, jak w kościele podczas Eucharystii jesteśmy wspólnotą, tak samo później, w tygodniu, żyjemy według tej samej logiki, troszcząc się o siebie nawzajem, chcąc dla tego drugiego lepiej.
Istotnie - mniej piekła będzie wtedy na ziemi.
Najgorsze jest to, że świat stara się ludziom wmawiać, że nie ma piekła, nie ma szatana. To dopiero sukces rogatego.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam z Elbląga Ojcze!
Racja.
OdpowiedzUsuńCzasem mówiąc ,,piekło" nie mamy totalnie świadomości o czym mówimy. Lub zwyczajnie nie wierzymy i rzeczywiście, to świat do tego namawia. Piekła nie ma i to bzdet.
OdpowiedzUsuńW efekcie. To coś o czym nie mamy konkretnego pojęcia i warto żyć tak, by tego pojęcia nie mieć.
Pozdrawiam!
Wszystkiego Bożego w dniu założenia Zgromadzenia!
OdpowiedzUsuńPiękne słowa Ojciec pisze.Obrazują moją rzeczywistość, moje małe piekło - piekło samotności. Fakt, świat byłby lepszy, gdyby ten co stoi "obok" choć przez chwilę próbował zrozumieć bliźniego. Każdy z nas musi zastanowić się nad tym, czy przypadkiem nie "podarował" swojemu bliźniemu małego piekiełka w postaci łez i cierpienia.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam z Warszawy .