... I ubywa ich z każdym dniem
Coraz mniej tych Babć zostało...
Jak mosty pomiędzy dwoma światami
Bo choć są z nami, to jakby gdzieś indziej
Jakby się jeszcze nie zadomowiły
Te ubrania z wielkiej szafy, z zapachem naftaliny
Wielokrotnie cerowane i chustka na głowie
Do kościoła płaszcz–
Coż że sprzed 40 lat – przecież ciepły
I wyrazy tak bardzo już obce
I wspomnienia o dawnej Polsce
I książeczka – jakże zużyta
różaniec też wytarty – omodlony
Patrzy w okno – może wygląda syna
co nie wrócił z rejsu
(i nie wróci, bo chłopak utonął z 30 lat temu)
Rano znów: „Kiedy ranne”
wieczorem: „Wszystkie nasze”
„Co za słowa, Babciu,
dziś już tak się nie mówi"
Bo zawsze było pod górkę
A to wojna, a to bolszewiki
Zawsze strach – czy nie przyjdą i nie zabiorą
Nerwówka – co dać zjeść
Eh, zawsze coś...
A dziś, cóż zostało?
Trochę pożyć jeszcze
Trochę, żeby nie ciążyć tak bardzo
A potem pójść Tam
dokąd koledzy ze szkolnych lat
Zostawić mieszkanie posprzątane
I kwiaty podlane
Amen
... I ubywa ich z każdym dniem
Coraz mniej tych Babć zostało...
piękne i prawdziwe słowa...
OdpowiedzUsuń